Obecnie na terenie gminy Mońki przebywa 61 uchodźców z Ukrainy, w tym dwóch mężczyzn. Pozostali to kobiety z dziećmi. 34 osoby zostały umieszczone w monieckim hotelu lub internacie. 27 cudzoziemców, uciekających przed działaniami wojennymi, przyjęły pod swój dach osoby prywatne.
- Mamy m.in. rodzinę z Kijowa - z dzielnicy, gdzie trwały największe ataki. Kobieta z trzema córkami zabrała do samochodu najpotrzebniejsze rzeczy typu pieniądze, ubrania, coś do jedzenia, i "pojechała do Polski "w ciemno" - mówi Zbigniew Karwowski, burmistrz Moniek. - Ci ludzie mają za sobą potężne przeżycia. Jestem dumny, że mieszkańcy naszej gminy wykazali się wobec nich tak ogromnym sercem. Nie tylko dając schronienie uchodźcom, ale też przynosząc dary i przekazując pieniądze na zbiórki.
Właśnie dzięki takim datkom, ale także środkom z budżetu gminy Mońki, udało się zakupić niezbędne produkty dla Lypyna. To zaprzyjaźniona gmina leżąca w rejonie łuckim (w obwodzie wołyńskim w płn.-zach. Ukrainie), z którą moniecki samorząd współpracuje od kilkunastu lat. Zgodnie z prośbą jej mieszkańców zakupiono torby medyczne PSP R1 (takie, jakich używają polscy strażacy) ze sprzętem do ratowania życia, resuscytacji, i butlami tlenowymi. Do tego środki medyczne oraz latarki typu szperacz.
Pod koniec zeszłego tygodnia burmistrz Moniek wraz z dyrektorem Monieckiego Ośrodka Kultury - Dariuszem Gwiazdą, osobiście zawieźli pakunki pod Chełm, skąd umówiony przedsiębiorca zabrał je tirem na Ukrainę. Pomoc humanitarna dotarła już do celu. Jej rozdysponowaniem zajmie się Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości w Łucku.